Jak nauczyłam się angielskiego, czyli słów parę z własnego doświadczenia
Niedawno zdałam sobie sprawę, że w tym roku mija 10 lat [szok] odkąd zakończyłam swoją naukę angielskiego w szkole językowej i zdałam certyfikat CPE. Dlatego postanowiłam opowiedzieć Wam, jak nauczyłam się angielskiego i co, moim zdaniem, sprawiło, że ta nauka przyniosła dobre efekty (i zamiłowanie do języków).
Temat postanowiłam omówić za pomocą pytań, które często słyszałam w kontekście mojego angielskiego. Jeżeli jesteście ciekawi, jak nauczyłam się angielskiego (no dobra, nie sama, ale miałam w tym udział:P) to przeczytajcie koniecznie!
1. Czy naukę angielskiego trzeba zacząć jako małe dziecko?
Wcześniej jest łatwiej…
Na pierwsze zajęcia angielskiego poszłam w IV klasie szkoły podstawowej, czyli miałam wtedy 10 lat. Można powiedzieć, że to późno, biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy nauczania angielskiego już od przedszkola (a czasem nawet i wcześniej!). Głównym argumentem za rozpoczynaniem nauki jak najwcześniej jest to, że jeśli na wczesnym etapie nauczymy się poprawnej wymowy (nauczymy swój aparat mowy odpowiedniego artykułowania dźwięków, akcentowania, melodii), to będzie to umiejętność, której nigdy nie stracimy. To jest jak z jazdą na rowerze. Jeśli nauczysz się jeździć na rowerze jako dziecko, to nawet jeśli będziesz mieć potem 10 lat przerwy, to potem wsiądziesz na rower i pojedziesz. Okazuje się, że tak samo jest z poprawną wymową w językach obcych. Jeśli na wczesnym etapie nauki nauczysz się poprawnie wymawiać, to możesz zapomnieć struktury gramatyczne czy słówka, ale poprawna, ładna wymowa zostanie. I to jest ważny argument za rozpoczynaniem nauki angielskiego jak najwcześniej.
Drugim ważnym argumentem jest to, że im jesteśmy starsi, tym mamy więcej obowiązków i konkurencyjnych zajęć, które odciągają nas od nauki. Częstą trudnością w rozpoczynaniu nauki języka jako dorosła osoba nie są wcale możliwości poznawcze, ale właśnie CZAS. Im jesteśmy starsi, tym więcej mamy zajęć dodatkowych, dochodzą obowiązki domowe, życie towarzyskie, potem rodzina, praca…. i coraz trudniej jest znaleźć zasoby na naukę.
Ale nigdy nie jest za późno!
Z drugiej jednak strony, nie uznaję wymówki (tak, to jest wymówka), że jest już za późno, żeby nauczyć się języka. Nigdy nie jest za późno na naukę. Człowiek ma zdolność do uczenia się przez całe życie. Może być tak, że nie będzie to już szło tak szybko, albo trzeba będzie wykorzystywać inne techniki, żeby coś zapamiętać, ale to nie oznacza, że nie można tego zrobić. Ja zaczęłam naukę angielskiego, jak miałam 10 lat, więc nie byłam już maluszkiem. A mimo to, uważam, że znam angielski bardzo dobrze – bez problemu czytam, piszę, słucham i się porozumiewam.
2. Ile czasu trzeba się uczyć, żeby się NAUCZYĆ angielskiego?
Często słyszałam to pytanie od swoich uczniów, zwłaszcza mających w planach zdawanie jakichś certyfikatów językowych. I nie zdziwi Was pewnie odpowiedź, że to zależy. To zależy od intensywności nauki, wieku, w którym zaczniecie, Waszej motywacji, a przede wszystkim od tego, co rozumienie pod hasłem nauczyć się angielskiego (do poziomu komunikatywnego czy do biegłości?).
Od zera, do bohatera w… 8 lat!
W moim przypadku, od pierwszego Hi, my name is Ola do momentu zdania certyfikatu CPE, czyli potwierdzającego znajomość angielskiego na poziomie C2 (czyli biegłości językowej) minęło 8 lat. To dużo? Mało? Nie wiem. Dla porównania, po 3 latach nauki holenderskiego zdałam certyfikat potwierdzający znajomość niderlandzkiego na poziomie B2 (ale faktem jest, że teraz, kiedy nie używałam holenderskiego od prawie 3 lat, zapomniałam znacznie więcej, niż bym zapomniała w przypadku angielskiego). Z czego wynikają te różnice? Po pierwsze, oczywiście, z poziomu biegłości. W przypadku holenderskiego zależało mi na tym, żeby umieć się dogadać w podstawowych sytuacjach, móc przeczytać artykuł w gazecie, zrozumieć kontekst wypowiedzi. W przypadku angielskiego, chodziło o pełną biegłość językową.
Początkujące dziecko = początkujący dorosły?
Trzeba także pamiętać, że inaczej wyglądają pierwsze lekcje angielskiego z dziećmi, a inaczej z dorosłymi, więc nie ma co porównywać czasu poświęconego na dojście do pewnego poziomu znajomości języka, kiedy zaczynasz jako dziecko i jako dorosły. Dziecko, które uczy się od 8 lat angielskiego (np. zaczęło, jak miało 5 lat w przedszkolu, teraz ma 13), może być na znacznie niższym poziomie, niż osoba, która zaczęła jak miała 13 i uczyła się 3 lata. Z bardzo prostego powodu – chodzi o dojrzałość w ogóle, a nie tylko o wiedzę z angielskiego. Żeby uczyć się pewnych słówek i rozmawiać na pewne tematy, trzeba jednak być na tyle dorosłym, żeby w ogóle je rozumieć. Dlatego FCE zazwyczaj zdaje się nie wcześniej, niż w secondary school, czyli gdzieś w wieku 11-16. Dlaczego? Dlatego, że jeśli masz używać słówek dotyczących ochrony środowiska albo problemów społecznych, to musisz w ogóle rozumieć, o co chodzi!
3. Czy trzeba uczyć się angielskiego od native speakera?
Nie trzeba, a sens uczenia się od native speakera zależy od wielu rzeczy. Native speaker jest bardzo pomocny na początku nauki, żeby osłuchać się z poprawną wymową i nauczyć się swobody w komunikacji. Ale musi to być native speaker, który wie, co robi i umie uczyć. Jeśli nie, to warto mieć dodatkowe wsparcie w postaci polskiego nauczyciela, który wytłumaczy Wam, dlaczego tak, a nie inaczej.
Jeśli traficie na native speakera, który w życiu nie uczył się, jak uczyć innych, to nic z tego nie będzie. Brytyjski hydraulik nie nauczy Was angielskiego lepiej, niż polski filolog po anglistyce. To jest tak, jak Wy byście mieli nauczyć kogoś polskiego. Kto z Was wiedziałby, od czego zacząć? Od czasowników? Czasów? Wymowy? Zresztą, jak uczyć tej wymowy? Jakie są ogólne zasady? O ile nie jesteście studentami filologii, to nie zastanawiacie się nad niektórymi regułami gramatycznymi swojego języka i nie wiecie, jak trzeba zorganizować jego naukę. Po prostu.
Co więcej, sam fakt, że ktoś urodził się w kraju, w którym mówi się danym językiem nie oznacza, że sam nim dobrze włada 🙂 Jestem przekonana, że sami znacie takie osoby, które są na bakier z gramatyką języka polskiego. Albo tacy, których zasób słownictwa woła o pomstę do nieba (choć to jest dowód na to, że można znać 100 słów i się dogadać w każdej sytuacji). Tak samo jest z osobami, dla których językiem ojczystym jest język angielski. Brytyjczycy też robią błędy językowe (szok!).
Native speaker będzie też idealnym rozwiązaniem wtedy, kiedy znacie już podstawy, a chcecie się rozgadać. Wtedy nie ma lepszej metody, bo chodzi głównie o komunikację. Ale zasada jest ta sama, najlepiej, kiedy jest to osoba, która naprawdę dobrze mówi po angielsku i dba o to, żeby jej język był poprawny gramatycznie i składniowo.
Ja miałam lekcje z native speakerem od pierwszego dnia swojej nauki angielskiego. Zresztą, moja pierwsza pierwsza lekcja angielskiego odbyła się właśnie z Kanadyjczykiem, który słowa nie znał po polsku, a miał przed sobą grupę 10-latków, którzy mieli oczy jak pięciozłotówki, bo pierwszy raz widzieli obcokrajowca 🙂 Jednak moja nauka była zorganizowana wówczas tak, że mieliśmy zajęcia z 3 różnymi nauczycielami. Były to zajęcia komunikacyjne z native speakerem, oraz standardowe zajęcia z gramatyki i słownictwa z polskimi nauczycielami. I mam wrażenie, że to był układ idealny, przede wszystkim dlatego, że wykorzystywał ideę komunikowania się od pierwszego dnia nauki języka. Dlatego właśnie mówienie po angielsku nigdy nie było dla mnie problemem.
4. Czy jak zda się certyfikat CPE, to czy nadal trzeba się uczyć?
Na pewno będziecie w strasznym szoku, kiedy Wam powiem, że OCZYWIŚCIE, że TAK. Raczej nie zapomina się gramatyki czy wymowy, ale z pewnością zapomina się słówka. A bez tego niestety ani rusz. Jeśli nie chcecie, aby Wasz angielski się przykurzył, to koniecznie przeczytajcie mój niedawny wpis na ten temat. Polecam też przewodniczek o tym, jak skutecznie uczyć się słówek 🙂
5. Co mam zrobić, jeśli nie mam talentu do języków?
To też bardzo często słyszę: Ty to masz talent do języków, to było Ci łatwo. Ja nie mam talentu i dlatego tak mi ciężko idzie… Brzmi znajomo? Kochani, ja wierzę w swoją własną koncepcję talentu do języków, który składa się z: ciekawości, cierpliwości i sumienności. Ja rozumiem, że są ludzie, którym łatwiej przychodzi nauka języków i są też tacy, którzy muszą w to włożyć więcej pracy. Ale najlepsze wyniki osiągają ZAWSZE ci, którzy nie szukają wymówek i mają gdzieś to, czy mają talent czy nie. Ci, którzy notują, ćwiczą, powtarzają i wykorzystują okazję do mówienia i nauki. Dlatego nie szukajcie dziury w całym i nie zwalajcie winy na brak talentu. Dla chcącego, nic trudnego, a jeśli będziecie wierzyć w to, że się nie nauczycie, to się nie nauczycie. Tak to niestety działa.
Mnie nauka angielskiego przyszła dość łatwo. Ale kiedy zaczęłam się uczyć holenderskiego, miałam straszne trudności, zwłaszcza z mówieniem. I wkurzałam się nieustająco, że nie mogę tak sprawnie wyrażać swoich myśli, jak po angielsku. Więc co to oznacza, że mam talent językowy, ale tylko do jednego języka? Bez sensu 😉
6. Czy trzeba lubić angielski, żeby się go dobrze nauczyć?
Trochę tak…
Trochę przekorne to pytanie, ale chciałam się z Wami podzielić jeszcze jednym przemyśleniem. Oczywiście, łatwiej jest się uczyć tych rzeczy, które lubimy i które nas interesują. Oczywista sprawa. Dlatego zawsze starałam się znaleźć coś, co zainteresuje moich uczniów. Coś, co sprawi, że połkną bakcyla i odnajdą przyjemność w nauce angielskiego. Dla jednych to były dopasowane do indywidualnych zainteresowań tematy konwersacji. Dla innych, zabawy i gry. A dla jeszcze innych wyjście na łono natury i uczenie się angielskiego na podstawie tego, co widzimy dookoła nas. Ale tym, co jest jeszcze ważniejsze, przede wszystkim w przypadku dorosłych uczących się języka, jest świadomość swojego celu i motywacja. Dlatego mówiąc uczciwie, muszę odpowiedzieć, że nie, wcale nie musisz lubić angielskiego, żeby się go dobrze nauczyć.
A trochę niekoniecznie…
Kiedy byłam młodsza, to nie mogłam się doczekać kolejnych lekcji angielskiego. Powtarzałam w domu słówka, zapisywałam, mówiłam na głos, celebrowałam. Ale przyszły czasy gimnazjum/liceum, a wraz z tym masa ciekawszych sposobów na spędzanie kilku wieczorów w tygodniu niż siedzenie nad angielskim. Wielokrotnie wściekałam się i obrażałam na cały świat, kiedy znajomi mieli już wolne, a ja np. w piątek wieczorem musiałam iść na angielski i jeszcze przygotować się na sobotę na egzaminy próbne. I wtedy obraziłam się na angielski na ładnych parę lat i miałam poczucie, że chodzę z przymusu. Na szczęście rodzice mnie pilnowali, a sama byłam sumienna. Dlatego mimo szczerej nienawiści do angielskiego, chodziłam na te zajęcia i odrabiałam lekcje. Z czasem mi przeszła ta złość, bo zaczęłam odkrywać korzyści płynące ze znajomości angielskiego. Ale pamiętam doskonale swojego brzyda do angielskiego.
Dlatego będę to powtarzać do znudzenia. Jeśli chcecie się nauczyć angielskiego, to nie wymyślajcie po drodze tysiąca przeszkód. Jeśli uczycie się angielskiego, to znaczy, że był ku temu jakiś powód. Więc nie ma co się rozckliwiać, tylko trzeba zasuwać i działać.
Tyle na dziś. Jeżeli macie do mnie jakieś pytania związane z tym, jak wyglądała moja nauka angielskiego (co, gdzie, kto i za ile;), to zapraszam do zostawiania komentarzy 🙂 Ciekawa jestem też tego, jak Wy się uczycie angielskiego? Jak wyglądają kursy, na które uczęszczacie? Podzielicie się? 😉