Z pewnością wielokrotnie słyszeliście, że jedną z lepszych metod na naukę języka obcego, a w szczególności na wzbogacenie swojego słownictwa, jest czytanie książek w tym języku. Ja też wielokrotnie o tym pisałam, m.in. przy okazji niedawnego postu o tym, jak podtrzymać swoją znajomość angielskiego. Na początek możesz oczywiście wziąć po prostu książki po angielsku i… czytać! I poprzez regularny kontakt z językiem łapiesz wtedy sposób konstruowania zdań czy formułowania myśli… Jest jednak parę rzeczy, o których warto wiedzieć, kiedy zamierzasz sięgnąć po książki po angielsku właśnie po to, aby wzbogacać swoją znajomość języka. Chcesz zatem wiedzieć, jak czytać po angielsku, aby rzeczywiście się czegoś nauczyć? Jeśli tak, zapraszam dalej!
-
Wiedz, że ZAWSZE znajdą się jakieś słówka, których nie zrozumiesz.
Z pewnością słyszałeś to wielokrotnie, ale to jest mega ważne, a ludzie często w to nie wierzą. A potem się frustrują, że to całe czytanie książek w oryginale jest bez sensu, bo nie mam żadnej frajdy z tego, bo i tak NIC nie rozumiem.
Pamiętaj, że przecież nawet ludzie, dla których angielski jest ojczystym językiem nie znają WSZYSTKICH słów w tym języku, tak samo jak i Ty nie znasz wszystkich słów po polsku. A co dopiero mówić o oczekiwaniu, że ktoś, kto się dopiero uczy języka, będzie znał wszystkie słowa. No nie da się! Więc przygotuj się na to, że zwłaszcza na początku może być takich słów sporo. A co ważniejsze, bądź gotowy na to, że nawet gdy dotrzesz do swojej dziesiątej, dwudziestej czy setnej książki, nadal będą tam na Ciebie czekały słowa, których nie znasz. Bez względu na to, na jak zaawansowanym poziomie angielskiego jesteś. No i super, learning for life, to jest to 🙂
-
Pamiętaj, że nawet jeśli rozumiesz wszystkie słowa, wcale nie musi to oznaczać, że zrozumiesz czytany tekst.
To jest coś, co może być wyjątkowo irytujące, dopóki nie zdasz sobie z tego sprawy i nie zaakceptujesz. Czasem nawet, jeśli rozumiesz wszystkie słowa, to może być tak, że nie zrozumiesz sensu czytanego tekstu. I to też jest w zupełności normalne! Do czytania w obcym języku trzeba się przyzwyczaić i zwyczajnie to poćwiczyć. Czasem, jeśli mimo kilkukrotnego przeczytania nadal masz wrażenie, że nie łapiesz, o co chodzi, konieczne może być zatrzymanie się na jakimś fragmencie i powiedzenie go sobie w głowie po polsku. Zatem tym też się nie przejmuj i zaakceptuj, że sama znajomość słówek i gramatyki nie oznacza, że czytanie po angielsku będzie umiejętnością oczywistą. Bądź cierpliwy, nie zniechęcaj się i ćwicz!
-
Poświęć trochę czasu, aby wybrać odpowiednie książki po angielsku.
Nie chodzi tylko o to, czy na odpowiednim poziomie językowym, choć to oczywiście też. Ale chodzi przede wszystkim o to, aby sięgnąć po książkę, która będzie dla Ciebie ciekawa i wciągnie Cię na tyle, że wysiłek wkładany w każdą przeczytaną stronę i w każde przetłumaczone słówko będzie tego wart. Zacznij od książek, które zwyczajnie lubisz. Jeśli pokierujesz się tu tylko aspektem pragmatycznym i przykładowo, zaczniesz od książek naukowych, bo docelowo chcesz czytać książki naukowe, np. do pracy – na-ah, nie tędy droga. Jeśli Cię to nie będzie interesowało, ani Cię po prostu nie wciągnie, to takie czytanie będzie katorgą. Nie dość, że trudne, to jeszcze… nudne. Bez sensu, po co to sobie robić?
Ja czytam po angielsku praktycznie tylko kryminały! A kiedy jest wartka akcja, trup ściele się gęsto, a detektyw jest tuż tuż od rozwiązania zagadki, to uwierz mi, żadne trudne słówko nie jest mi w stanie stanąć na drodze! Dlatego nie czytaj byle czego, tylko dlatego, że jest po angielsku, bo to najprostsza droga nie do lepszego angielskiego, a do frustracji. A w najgorszym razie, nienawiści do literatury w ogóle przez co nie sięgniesz po książki po angielsku już nigdy (oh!).
-
Obierz najlepszą dla siebie strategię nauki nowych słówek.
I tu dochodzimy do sedna. Jeśli chcesz czytać książki po angielsku dla przyjemności i godzisz się na minimum korzyści, czyli że za jakiś czas po prostu obędziesz się z angielskim tylko dzięki temu, że coś tam sobie czytasz, to po prostu czytaj i już. Ale jeśli chcesz wrzucić na tryb nitro czy tam turbo i naprawdę podgonić swój angielski, a zwłaszcza znajomość słówek, to musisz się za to wziąć bardziej serio.
Pierwsza kwestia – koniecznym elementem tego procesu musi być zapisywanie i powtarzanie nowych słówek. Bez tego, będziesz w stanie przeczytać sto książek i nauczyć się nie więcej niż pięciu nowych słów. A my tu mówimy o maksymalizacji korzyści z czytania, więc taka opcja nas nie interesuje. Zatem pierwsze, co musisz zrobić, to zdecydować się, gdzie i jak będziesz zapisywać nowe słówka.
Gdzie zapisywać słówka?
Wersja analogowa, czyli fiszka zrób to sam:
Polecam w szczególności wersję składaną na trzy, dzięki temu mamy fiszkę dwustronną, co oznacza – dwa razy więcej słówek na jednej kartce (szał i ekstaza :)! Najlepiej zaopatrzyć się w dwa kolory długopisu czy pisaka tak, żeby używać ich naprzemiennie, wtedy łatwiej odnaleźć konkretne słówko. Poniżej wrzucam Wam przykład, to akurat moja fiszunia do holenderskiego, więc nie dziwcie się słówkom 😉
Wersje cyfrowe:
Excel/ Word
- możesz utworzyć sobie plik Excel lub zwykłą tabelkę w Wordzie albo na dysku albo np. w chmurze, aby mieć do niej dostęp z każdego urządzenia, z którego korzystasz
Quizlet lub inna aplikacja do fiszek
- możesz od razu ładować słówka do aplikacji do tworzenia fiszek. Ja korzystam z Quizlet, bo jest mega prosta i idealna do tego właśnie celu 🙂 Jeśli znacie inne, to piszcie w komentarzach!
Pamiętaj, żeby uczyć się słówek z wersji polskiej na angielską, bo tylko dzięki takiemu uczeniu się, masz szansę nie tylko znać biernie te słówka, ale też z nich korzystać. Możesz zapisywać je zaczynając od wersji angielskich (bo tak będzie łatwiej), ale ucz się przede wszystkim z polskiego na angielski. Więcej o tym, jak skutecznie uczyć się słówek pisałam tutaj.
Jeśli już wybierzesz najlepszą dla siebie opcję notowania słówek, wybierz strategię czytania:
A: czytasz rozdział (podrozdział/sekcję) ignorując fragmenty, których możesz nie rozumieć (domyślasz się z kontekstu). Potem w wolnej chwili wracasz do niego i sprawdzasz w słowniku wszystkie słówka, które były dla Ciebie niejasne. Potem ZAPISUJESZ.
B: czytasz rozdział i jednocześnie ZAPISUJESZ te słówka, których nie rozumiesz. Nie sprawdzasz ich od razu, tylko robisz to po przeczytaniu jakiejś określonej ilości tekstu.
C: trzymasz książkę w jednej ręce, a w drugiej słownik albo komórkę z otwartym słownikiem i na bieżąco sprawdzasz ciekawe/nowe słówka plus ZAPISUJESZ.
D: jeśli masz taką możliwość, czytasz i jednocześnie podkreślasz słówka, których nie znasz. Wracasz do nich później, aby je ZAPISAĆ i przećwiczyć.
Ja osobiście stosuję ostatnio metodę C, czyli w jednej ręce książka, a w drugiej komóreczka (dosłownie!). Czytając, od razu wszystkie słówka, których nie znam, wpisuję do Quizleta. Potem na spokojnie, jak mam chwilę, wracam do tych słówek na Quizlet, sprawdzam ich znaczenie w słowniku albo wracam do tekstu, żeby sprawdzić kontekst i dopisuję wyjaśnienia i tłumaczenia. A potem, jak mam wolną chwilę, to odpalam sobie lekcję na Quizlet i przypominam te zwroty. Pamiętaj jednak, że być może będziesz musiał spróbować kilku metod, zanim znajdziesz tę najlepszą dla siebie. Najlepsza metoda może np. zależeć od tego, jak wielu słówek nie rozumiesz, albo ile masz akurat czasu na czytanie. Dlatego poeksperymentuj i znajdź najlepszą metodę dla siebie!:)
-
Nie spiesz się.
Z czytaniem książki po angielsku nie będzie tak, jak z czytaniem po polsku. Jeśli jesteś przyzwyczajony, że czytasz osiem książek miesięcznie po polsku, to nie czuj się rozczarowany, jeśli po angielsku przeczytasz ledwie pół. Ale jeśli chcesz czytać nie dla samego czytania, ale dla rozbudowywania swojego słownictwa, to jest to trochę bardziej skomplikowana sprawa i nie ma co pędzić.
Tyle, jeśli chodzi o moje patenty na czytanie po angielsku. A Wy? Czytacie po angielsku? Macie jakieś pomysły, co albo jak czytać? Dajcie znać w komentarzach!